Chujnia inaczej


Chujnia inaczej, czyli dobrodziejstwa planety Ziemia.





Idealne poranne zakupy.












Dajta mnie tego koguta :D







Poniżej muzyczne lata osiemdziesiąte w wersji metalowej. Wiadomo, że nic nie zastąpi oryginału, ale.... ;) ;)


 





Szczecin w skali 1:1

Jednym z dobrodziejstw Ziemi okazał się dla mnie wyjazd do Szczecina z kolegami do innych kolegów. Dokładniej sprawę ujmując dobrodziejstwem był gdy trwał. Gdy się skończył, sztab medyków uzbrojonych w kroplówki powinien nade mną wisieć. Pytając czule czy chce zrobić siku czy kupkę, bo nie mogę się ruszyć z nadmiaru wrażeń dni poprzednich. Nie będę zagłębiał się w to po co dokładnie, gdzie dokładnie byłem, bo sam dokładnie nie wiem. Będę opisywał czystą moc jaka przejebała się przez moje owłosione od środka żyły w tym okresie.
Naturalną cechą wszystkich schadzek i posiedzeń o których jest warto cokolwiek powiedzieć lub napisać jest alkohol. Podczas mojego pobytu w Szczecinie mój serdeczny towarzysz alkohol nie opuszczał mnie nawet na chwilkę; już nawet dzień przed przyjazdem przyszedł i się ze mną przywitał cwaniaczek. W moim konkretnym przypadku alkohol to składnik podstawowy ciasta zwanego melanż, a każda inna trucizna to przyprawa, która dodaje głębi i wyrazistości. Jak się później okazało wszyscy te ciasto tam wpierdalają jak świeże bułeczki! Coś pięknego.
Pierwszy wieczór spędziliśmy w jakimś barze w okolicach Szczecina, który przypominał oberżę, a może to była oberża...Wszystko było z drewna. Kurwa!! Ale bym chciał, się napić  z drewnianego kufla, a potem w amoku rozwalić sobie go o głowę, plunąć, wywalić się do tyłu z całym impetem i pójść spać.
 Przed wejściem była mała zagroda w której swobodnie biegały sobie dwie kózki płci mi nieznanej. I wbrew przekonaniom części osób się tam znajdującym nie sprawdzałem tego. Chyba. W zagrodzie zwierzęta te miały bardzo sensownie pomyślane "kozie gadżety". Był nawet duży głaz na który ochoczo wskakiwały ku mojej uciesze. A schronienie przed deszczem dawał im domek, który był domkiem jak żywcem zajebanym z placu zabaw, ale prawda jest tak, że koziołkom się przyda bardziej niż niewylatanej dzieciarni. Oberża stała w otoczeniu drzew co nadawało jej jeszcze większego piękna i mnie osobiście radowało niebywale. Drzewo zawsze dodaje ciepła i charakteru, a gdy jesteś pijakiem cechy te nabierają jeszcze większego szyku w twoich oczach. Chcesz się radować i cieszyć życiem tych roślin, które de facto mają cie w dupie. To jest właśnie bezinteresowność!
 Co do samego życia w gospodzie wszystko przebiegało wedle utartych pijackich schematów, czyli wspaniale. Ja na przykład w swoim nieskończonym rozbawieniu zaczepiłem troje obcokrajowców i chcąc się pochwalić swoim wypalonym gardłem od różnych substancji MUSIAŁEM wypić piwo z prędkością znaczną. Oni oczywiście roześmiani, zadowoleni z siebie (jak to amerykanie). Ja zepsułem wszystko gdy odstawiłem kufel, gdyż ten nie wytrzymał ekspresji z jaką tą zrobiłem i rozleciał się na kawałki. Mina jednej z tych nieruchalnych pań mówiła wszystko. W głowie miała zapewne mnie i berło od kibla jednocześnie.
Impreza nie skończyła się wraz z zamknięciem lokalu, a tańce, hulanki i spożywanie substancji odbywało się na parkingu. Uczestniczyła w tym dość duża liczba osób plus kozy of kors. Dla mnie i kolegów z którymi byłem trwało to jeszcze około godziny po czym przyjechała taksówka, którą udaliśmy do samego już Szczecina do mieszkania Mateusza i Karola za co z tego miejsca im dziękuję, tj. za ugoszczenie :) Dalszy ciąg imprezy toczył się właśnie tam. Była masa ludzi, których imion już nawet nie pamiętam. Między innymi była dziewczyna z udami jak viking, z którymi mogła by startować do zawodowej ligi zapaśniczej WWF. Jej niski wzrost i właśnie te udziska dawały wrażenie jej potężnej siły, którą zapewne nie dysponowała. Był też Tony Jazzu, jedna z najbardziej pozytywnych postaci jakie poznałem tej nocy. Uległem stereotypom i na początku wziąłem go za metalowca. A przecież długie włosy o niczym nie świadczą. W każdym razie Tony Jazzu ma w sobie z dziesięć ton Jazzu. Piłem z nim vódkę, dużo vódki i poszedłem spać.
Następnego dnia dobrze nie zdążyłem przetrzeć oczu, ja już padła propozycja ponownego upicia się. Skorzystałem z bardzo lekkim zawahaniem, gdyż tego dnia ja Białas mieliśmy wracać na ziemie mazowieckie. Kieliszek Gorzkiej Żołądkowej i wahanie odeszło w siną dal.
Pozdrowienia dla Matka, Karola, Rudego, Bonsona i wszystkich z którymi miałem okazję przebywać.

P.S.
W drodze powrotnej zarzygałem kibel w pociągu, bo pekape pierdole tak samo jak P.O.licję. A nawet jak bym nie pierdolił to i tak bym zarzygał, bo mi się chciało rzygać.





 


Chcecie uspokoić nerwy, bo coś was nieziemsko wkurwiło? Dajcie se spokój z ziółkami i  dźwiękami natury na mp3. Dzięki potędze nauki mamy coś cudownego, nie podlegającego dyskusji w sprawie nerwów. A w dzisiejszym świecie jest ich coraz więcej. Dlatego zapraszam do spróbowania niemego króla - Relanium.
Nie ma za co.



"Gumisie" i "Smerfy" to najlepsze bajki dla dzieci na świecie i chuj. Są inne dobre, nawet bardzo dobre, ale te dwie wymiatają. Tytułowej piosenki z Gumisiów do dziś po tylu latach nie mogę wyrzucić z głowy. Ich przygody zawsze są z sensem, mają jakiś morał, a każda postać jest wyrazista. Jest po prostu kolorowo, wesoło, skocznie, śmiesznie i psiapsiaśnie - cokolowiek to znaczy. Smerfy...te niebieskie dziady też mi się po nocach śniły. Zawsze chciałem mieć tatuaż jak Osiłek, serce przebite strzałą. Hmmm...a może se jebne...



Kochana i jedyna słodkość, która niszczy czaszkę oraz w skrajnych przypadkach powoduje omdlenia spowodowane swoją zajebistością. Zna swoją wartość, nie jest tani w porównaniu do innych batonów, ale wie że i tak będzie kupiony w celu zapchania mordy swojemu przyszłemu właścicielowi i zabrania go choć na chwilę do świata bajki. Ekstaza, w zależności od zapotrzebowania i chciwości na czekoladę trwa od 20 sekund do 3 minut. Oczywiście szanujący się "bajecznocholik" nie zaprzestanie na jednej sztuce i za wczasu zaopatrzy się w minimum 2 sztuki tej piepszonej bajki nie tylko dla dzieci. Smacznego.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz